Muzyka w życiu małego dziecka

Brzmi poważnie? Ależ skąd 🙂 Im wcześniej zacznie się wprowadzać dziecko w życie muzyczne, tym dla niego lepiej. Takie muzyczne ćwiczenia są tym samym czym sport dla ciała. Przy wykonywaniu gimnastyki organizm przyzwyczaja się do wysiłku, mięśnie wzmacniają się i dzięki temu dziecko (a potem dorosły) ma lepszą kondycję i wyrobione podstawy do uprawiania sportów.

Przy słuchaniu, ćwiczeniu i tworzeniu muzyki kształtują się „mięśnie”…mózgu 🙂 Naukowo udowodniono, że aktywne uczestnictwo w życiu muzycznym sprawia, że powstają nowe połączenia neuronów.

Istotne to, kto jest nauczycielem dziecka i przewodnikiem po świecie muzyki. Jeśli dziecko ma zajęcia rytmiki w przedszkolu, to warto mieć pewność, że nauczyciel ma wykształcenie muzyczne, bo wtedy będzie w stanie ocenić postępy i dobrać odpowiednie do wieku ćwiczenia i zabawy. A jeśli chcecie muzykować w domu z dzieckiem, nie musicie mieć ukończonej akademii muzycznej. Pamiętajcie, że domowe umuzykalnianie to zabawa i szukanie tego, co Wam i dziecku sprawia przyjemność, a nauczanie formalne w przedszkolu i szkole to coś innego.

To wy, drodzy rodzice, możecie pokazać dzieciom jak dobrze można bawić się muzyką na co dzień. Można jej słuchać, śpiewać, tańczyć do niej, chodzić na koncerty dla dzieci (na końcu podam kilka propozycji wartych Waszej rodzicielskiej uwagi). Słuchajcie razem z dziećmi muzyki, którą sami lubicie i cenicie. Widzę po moich własnych dzieciach jak ważny jest dobór repertuaru. Myślałam, że muszę włączać im tylko nagrania z muzyką Mozarta, Bacha czy Beethovena. Można słuchać klasyki, można słuchać piosenek dla dzieci, ale najważniejsze jest to, żeby rodzic słuchał jej razem z dzieckiem, jeśli chce, żeby ta „edukacja” nie poszła w las. I nie chodzi o to, żeby tylko włączyć odtwarzacz i „niech sobie leci”. Bawcie się muzyką! Słuchajcie akywnie muzyki. Udawajcie, że gracie na jakimś instrumencie – na gitarze, skrzypcach, fortepianie, bębenku.

Nauka przez zabawę to najlepsze, co możemy swoim dzieciom zaproponować. Pamiętajcie, że Wy też możecie się czegoś nauczyć od dziecka. Warto podążać za nim – ono zawsze lepsze pomysły na zabawę niż my. Żeby umuzykalniać dziecko w domu warto mieć do tego odpowiednie zabawki i przybory. Odtwarzacz do muzyki (wciąż można na rynku dostać wiele bardzo dobrych płyt z nagraniami dla dzieci) albo muzyka z internetu, instrumenty, kolorowanki, książeczki o muzyce czy gry planszowe (wyśmienita propozycja dla przedszkolaków to Bim Bom wydawnictwa Granna!). Poprzez taką naukę dzieci zapamiętują nazwy instrumentów – poszerza się ich słownik. Owszem są to sformułowania „specjalistyczne” albo przydatne, kiedy na starość będą rozwiązywać krzyżówki, ale dzięki poznawaniu w tak młodym wieku trudnych wyrazów ułatwia się im uczenie własnego języka. Ale nie tylko własnego!

Polecam zakup zestawów małych instrumentów perkusyjnych, na które mogą składać się np. marakasy, klekotki, kastaniety, bębenek, tamburyn, janczary, talerze czy ton blok. Dzieki takiemu asortymentowi instrumentalnemu możecie wykonać każdą dowolną piosenkę z repertuaru dziecięcego. Ale zachęcam też do wspólnego grania razem z Waszymi ulubionymi wykonawcami. My z dziećmi gramy piosenki Michaela Jacksona, Whitney Houston czy z polskiego podwórka Kuby Badacha. Do tego tańczymy i podśpiewujemy – uwierzcie mi, że dzieci chętnie uczestniczą w tego typu zabawach, jeśli widzą zaangażowanie swoich rodziców. Zawsze można wymyślić choreografię do wybranej piosenki. Albo pokazać ruchem historię, o której śpiewamy w utworze.

Piosenki dziecięce są w tym temacie bardzo wdzięczne, choćby „Była sobie żabka mała”, „Wlazł kotek na płotek” czy „Kle, kle, boćku”. Słuchajcie tego, co śpiewa Wasze dziecko. Często maluchy powtarzają piosenki, które śpiewają w przedszkolu – czujcie się zachęceni do wspólnego wykonywania tych utworów! Pamiętajcie, że dla dziecka i tak jesteście wzorem, czy macie wyższe muzyczne wykształcenie czy uważacie, że słoń nadepnął Wam na ucho. Nie wstydźcie się, dziecko Was nie będzie oceniać.

Uczenie się muzyki jest jak z nauka języka. Trzeba ćwiczyć mówienie, żeby nauczyć się języka. Do dziecka najlepiej dociera słowo – w wypadku myzyki jest to dźwięk. Badania naukowe (m.in. profesor Edwina Eliasa Gordona) dowodzą, że najlepiej jest dziecku zwyczajnie… śpiewać. Nasze babki o tym wiedziały. A my zapominamy, nie mamy czasu albo wstydzimy się. Śpiewajmy o poranku, śpiewajmy przy kąpieli, śpiewajmy w samochodzie, śpiewajmy, gdzie się da!

Słuchajcie różnorodnej muzyki. Nie lubicie klasyki? Nic nie szkodzi, może warto obejrzeć razem z dzieckiem stare bajki Walta Disneya, w których tle słychać muzykę poważną albo filmową? Wykonywana jest ona przez instrumenty takie jak skrzypce, wiolonczele, trąbki, harfy… W popie tego nie ma 🙂 ale są za to inne instrumenty. Gitary, perkusja, klawisze. Słuchajcie, śpiewajcie pokazujcie! Kochasz jazz? Proszę bardzo. Dziecko nigdy nie jest za małe na uczestnictwo w takim życiu kulturalnym.

Jeśli pozwala Wam na to czas – idźcie z dziećmi na zajęcia umuzykalniające – tam usłyszycie muzykę, której sami nie znacie, a możecie polubić. Najmłodszym polecam „gordonki”, dla starszaków jest dużo większy wybór zajęć. Zachęcam do udziału z dziećmi w koncertach skierowanych specjalnie do nich – w Warszawie jest spory wybór imprez (na pewno w całej Polsce można spotkać się z tą formą spędzania czasu wolnego). Zapraszam do polubienia profili na Facebooku: Muzyka dla Smyka w Warszawie (zebrane wydarzenia dla dzieci), MeloMaluchy MeloBrzuchy (zajęcia umuzykalniające wg teorii E. E. Gordona na warszawskiej Pradze, Saskiej Kępie i Wilanowie) i Muzyka Łączy – strony organizatorów zajęć muzycznych dla dzieci i koncertów. Osobiście polecam MeloKoncerty, które organizują MeloMaluchy MeloBrzuchy, na których sama wytępuję 🙂 Spotykamy się raz w miesiącu z najmłodszymi melomanami i ich rodzicami wspólnie grając, śpiewając i poruszając się do muzyki.

Muzykujcie z dziećmi w każdym wieku!

(Artykuł ukazał się w magazynie PRZEDSZKOLAK / nr WIOSNA 2018)